czwartek, 29 września 2011

Ankieta

Soł soł soł soł ... W tym roku, w klasie szóstej szkoły podstawowej (ah ale ze mnie dzieciątko ah!) dostałem dość mało lektur, mianowicie - Hobbit, czyli tam i z powrotem, Bajki Robotów, Mały Książę, Opium w rosole orz fragmenty Balladyny, które będą w podręczniku. Myślę sobie - ah, ale to mało ah! Gdzie te słynne "Szatan z siódmej klasy", "Ten obcy" czy inne, o których tyle się słyszy? Nie mamy nawet Psa, który jeździł koleją, którego czytałem chyba w czwartej klasie i byłem nią tak oczarowany, że tylko czekałem aż będę mógł ją przeczytać ponownie i ... i nic. Więc taka ankieta dla was. Nie wiem, skąd to się u mnie wzięło, ale mam zamiar przeczytać tych lektur więcej, tyle, ile jest w programie tej szóstej klasy i te, które są warte uwagi. W ankiecie, która się pojawiła, zaznaczcie jedną z pozycji, z których ułożyłem listę najciekawszych, według mnie, lektur tego roku. Oczywiście przeczytam wszystkie z nich z listy (xd), ale ankieta pomoże mi wybrać pierwszą i tą, która pierwsza doczeka się recenzji! Więc goł  goł goł goł głosować!
WaRzA EmO MaRtYnKa ; ) ) ale szal  ; // sosna ...

wtorek, 27 września 2011

Brak zainteresowania

Cóż, blog zainteresowania większego nie ma, praktycznie nikt go nie komentuje. Byłbym wdzięczny, gdybyście może wy, co to czytacie (poza mną, ja się nie liczę) postarali się zareklamować gdzieś ten mały blog? Powiedzcie znajomym, dajcie na śledzika (Jeśli jesteście tacy durni że jeszcze macie NK-a i co dzień inwestujecie kieszonkowe w euro-gąbki), w wpisie na twiterze czy gdziekolwiek no. Macie nawet moje pozwolenie przyklejania ludziom adresu na czoło. Jeśli to w ogóle pomoże.
A dla tych, co czytają - jak to urozmaicić? Zdjęcia nie dam, bo wyglądam jak sparodiowana wersja młodego Niekrytego Krytyka w podstawówce. Więc ... ? Jakieś propozycje? Może mam zacząć pisać jak emo martynka?
WIenC jA sPaDaM dO mOjEgO ToMóÓsIa, BuZiAcZkI PaA : ****

Wymiatacz


O "Wymiataczu" dowiedziałem się niedawno, praktycznie kilka dni przed polską premierą. Wcześniej ten film był mi obcy, i było dla mnie miłą niespodzianką, że obejrzę go od razu w zdubbingowanej wersji na kanale Nickelodeon. Sięgnąłem po pilota i ... zaczęło się ;)
Głównym bohaterem jest Quincy, w tej roli Jerry Trainor, który jest po prostu "Wymiataczem" w świecie gier video. Nie jest on już dzieckiem, jednak nadal mieszka z rodzicami. Gdy jednak oni chcą wyprowadzić się na Florydę i sprzedać rodzinny dom, Quincy postanawia coś zrobić. Mianowicie odkupić dom. Cena jest duża, jednak będzie mógł ją zyskać jeśli wygra zbliżający się turniej graczy w "Czarną dziurę", z okazji wypuszczenia tej nowej gry na rynek. Quincy sądzi, że to nic dla niego - jako mistrza gier. Kiedy jednak ćwicząc grę w "Czarną Dziurę" atakuje go inny, gracz, Prodigy, ma wątpliwości co do swojej wygranej. I jedynym sposobem by to zrobić jest dowiedzenie się, kim jest wróg w rzeczywistości i poznać jego słabe strony. A wrogiem jest ... dziewczynka.
Film zaczyna się pokazaniem umiejętności Quincy'ego w pewnej grze. Nie jest może ona świetna graficznie, ale z tego co wiem jest wykonana na potrzeby filmu, gdyż nie znalazłem nigdzie odpowiednika w prawdziwym świecie. Tak samo jest potem z "Czarną Dziurą", choć ona jest, przyznam, wykonana starannie i naprawdę miałem ochotę zagrać z nimi w tę super grę. Ogólnie muszę przyznać, że film mnie wciągnął już od początku, mając to, co każda produkcja Nickelodeona - humor, fajną fabułę, humor, wciągające historie i humor!
Co dalej? Akcja się oczywiście rozkręca, w momencie konfrontacji Quincy'ego "Q" i Chris "Prodigy". Bo potem już tylko lepiej. Choć czasami miałem wrażenie, że film ciągnięty jest na siłę - niektóre sceny były wymuszone, i zamiast nich chętnie obejrzałbym jeszcze jakieś urywki z gier. Choć wiem, że stworzenie takiego czegoś więcej tanie nie jest, a to po prostu studio familijnych śmiesznych filmów, ale jednak.
Fabuła ... fabuła jest dobra, fajny pomysł, choć pod koniec twórcy chcą na siłę nas zadziwić jakimiś niestworzonymi rzeczami. Co jeszcze bardziej potwierdza tezę, że to po prostu familijna produkcja, która ma zamiar wywołać uśmiech na twarzy, i to jej się akurat udało.
Niestety gra aktorska jest troszkę słaba. Jeżeli Jerry w rolę Quincy'ego wczuł się dobrze (nic zresztą dziwnego, sam jest podobnym dziwakiem w iCarly), to druga główna rola, Jennette McCrudy, cóż, moim zdaniem się nie postarała. Wygląda jakby w ogóle nie chciała grać w tym filmie, taka obojętna, żadnych większych emocji. No może poza jedną sceną uśmiechu, jednak to jej nie ratuje niestety. Mogłaby zagrać lepiej. Nie wiem, może film kręcony był za szybko, może po prostu nie miała humoru pracując przy nim? A może po prostu jest słabą aktorką? W każdym razie ci, co oglądają serial iCarly, ucieszą się z obsady, bo to miło zobaczyć ulubione twarze jeszcze raz, i wtedy nie zwraca się uwagi na takie coś jak gra. Ale ja zwracam. Jestem zUy! ;p
Ale, na nieszczęście, gdy już myślałem, że postać grana przez Jennette ma trochę cech z Sam z iCarly, znikła ta myśl gdy wplątano w film, jak to zwykle bywa, trochę kiczowaty wątek miłosny. I to nie tylko jej go wplątano ... Niestety to troszkę minus.
Ale wiecie co? Oglądało się przyjemnie, mimo wszystko. Przyjemny filmik, nic ambitnego, coś co można obejrzeć z całą rodziną, pośmiać się i miło spędzić czas. Szczególnie fani Nickelodeona czy aktorów grających w tej produkcji powinni go zobaczyć obowiązkowo!

Ocena? Gdzieś tak 7/10. To chyba pierwszy pełnometrażowy film Nicka, jaki widziałem, ale podobał mi się i czekam na kolejne.

A teraz pytanie do czytelników ... Piszcie w komentarzach, jakie znacie fajne internetowe gry MMORPG, coś podobnego do tych z filmu ; ) Powodzenia!

poniedziałek, 26 września 2011

Recenzja filmów i seriali również! Pierwsze coming soon!

Cóż, poza czytaniem uwielbiam też oglądać seriale z Nickelodeona czy Disney Channel albo różnego rodzaju filmy, czy inne seriale. Postanowiłem, że je też może zacznę recenzować. Chcę się spróbować ; ) Za niedługo pierwsze próbki, recenzja Nickelodeon movie "Wymiatacz" i serialu "Pretty little liars", a w międzyczasie Hobbit. Cieszycie się? : )

czwartek, 22 września 2011

Igrzyska Śmierci


Igrzyska. Igrzyska Śmierci. Gdziekolwiek będziesz szukać informacji o książkach, recenzji czy czegokolwiek innego z tym związanego, na pewno mignie ci przed oczami ten tytuł - Igrzyska Śmierci.
Tak stało się ze mną. Jako mól książkowy, często szukałem informacji o innych ciekawych pozycjach, które mogę przeczytać. I wszędzie widziałem tą nazwę - Igrzyska Śmierci.
Zachęcony samymi dobrymi recenzjami (nie żartuję, ani jednej negatywnej czy po prostu słabej oceny - wszędzie jest polecana) wybrałem się do sklepu i szczęśliwy, wyszedłem z niego z "Igrzyskami" pod pachą. Tak zaczęła się moja przygoda z serią Suzanne Collins.

Tak właściwie to o czym są Igrzyska i dlaczego podobają się tak wielu ludziom? Nie wiem. To znaczy, wiem, ale nie da się tego wyjaśnić, trzeba przeczytać. A o samej fabule. Co roku organizowane są Głodowe igrzyska, czyli popularny program telewizyjny reality-show, w którym udział biorą dwie osoby z każdego z dwunastu dystryktów. Oczywiście nie z własnej woli. Są losowane. Są na arenie Igrzysk zabawkami w rękach organizatorów. Walczą o własne życie, a zwycięzca może być tylko jeden - sprawa komplikuje się, gdy niektórych zawodników połączy niezwykła więź. Czy to twoja siostra, twoja miłość, przyjaciółka. Organizatorów, czyli Kapitolu, to nie obchodzi. Wtedy są jeszcze większe "emocje".
Główna bohaterka i równocześnie narratorka to Katniss Evardeen, szesnastoletnia dziewczyna z dwunastego dystryktu, która po śmierci ojca staje się głową rodziny - poluje na jedzenie dla załamanej matki i młodszej siostry, Prim. Nigdy nie jest jej łatwo, każdy dzień to wyzwanie. Towarzyszy jej przyjaciel, Gale, z którym wspólnie wyrusza na łowy do lasu.
Pewnego dnia wszystko się zmienia. Odbywają się kolejne losowania do Igrzysk, i zostaje wybrana młodsza siostra Katniss oraz Peeta Mellark, tajemniczy syn piekarza. Katniss stawia się za Prim i nie pozwala, by dziewięciolatka wylądowała na arenie w walce na śmierć i życie - sama zgłasza się na ochotniczkę. I tak zaczyna się nasza przygoda.
Muszę przyznać, że książka zachwyca, i to już od początku. Zachwycają bohaterowie, zachwyca fabuła, zachwyca wszystko. Narracja prowadzona jest w czasie teraźniejszym, co niektórym może nie przypaść do gustu, ale nie jest to takie odczuwalne i co ważniejsze nikomu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Dodaje klimatu, niezwykłego klimatu, szczególnie w rozwinięciu powieści. To na pewno jeden z licznych plusów tej książki.
Co dalej? Rozpoczynają się niewinne przygotowania do głównego wątku, tytułowych igrzysk. Bohaterowie mają własnego mentora, który kiedyś zwyciężył walkę na śmierć i życie i został zwycięzcą głodowych igrzysk. Bohaterowie szykowani są przez swoich stylistów do publicznych prezentacji. Znajdują się w ogromnej metropolii Panem. Niewinne wprowadzenie do najgorszego. Wszystko wydaje się takie zwyczajne ale jednak wiemy, że prowadzi do czegoś większego, autorka nie daje nam o tym zapomnieć. To sprowadza się do początku, gdzie pisałem o klimacie, który jest po prostu genialny przez całą książkę.
Rozpoczynają się ... Co się rozpoczyna? Tak, właśnie to!
IGRZYSKA ŚMIERCI!
I to od tego właśnie momentu nawet mi przez myśl nie przeszło, by przerwać czytanie. A nawet jak już musiałem to zrobić, to myślałem tylko o tej książce. Nawet śniły mi się Igrzyska.
Nie mogę napisać, że od tego momentu książka jest boska, bo jest boska już od początku, od tego momentu jest po prostu (boskowniejsza?) coraz lepsza. Przeżywamy wszystko razem z Katniss, jej polowania na jedzenie, jej wspomnienia, Jej uczucia. Po prostu wszystko. To mądra i niezależna dziewczyna, która nigdy nie okazuje słabości. Dziwiłem się, że ta książka była porównywana przez kogoś do Zmierzchu, gdyż nie ma w ogóle nic wspólnego z wampirzą sagą (nie żebym coś do niej miał). Różnią się pod każdym względem, więc nie pomyślcie, że to kolejna słodka historia dwojgu zakochanych ludzi. Praktycznie wątek miłosny ma tu najmniejszą rolę, choć też ważną. Dowiecie się, dlaczego, jak przeczytacie.
Co można powiedzieć o bohaterach? Jak już pisałem, Katniss to postać wykreowana po prostu genialnie. Głowny męski - Peeta Mellark - też jest, hm, jakby to powiedzieć, "fajny". Tajemniczy, ma unikalny charakter, jest odważny, kiedy trzeba, ale też mądry. Szczególnie dobre wywarł na mnie pierwsze wrażenie. To w zasadzie tyle z głównych bohaterów. Oczywiście Katniss i Peeta nie są jedynymi trybutami na Igrzyskach. Są też inne postacie, jednak nie wiemy o nich zbyt wiele, bohaterka się na nich nie skupia. Kolejny plus dla książki. Bo czy interesują cię osoby, które zginą z twojej ręki bądź same cię zabiją?
I książka niemiłosiernie wciąga. Dawno nie wciągnęła mnie tak żadna pozycja. Klimat prowadzony jest tak, że nigdy nie wiesz, co się stanie. A na Głodowych Igrzyskach może stać się wiele.
To po prostu kawał dobrej książki. Nie napiszę, że "fantasy", mimo że tak jest wszędzie reklamowana - upieram się, że to wszystko może stać się naprawdę. Przyznam, że na samą myśl mi ciary przeszły, ale to niestety jest prawda.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to styl pisania autorki w pewnym aspekcie - czasami dni mijają bardzo szybko, i wszystko pisane jest jednym ciągiem. Może to tylko wina polskiego wydania, ale przydałyby się czasami jakieś odstępy. Ale to naprawdę już czepianie się na siłę do arcydzieła.
"Igrzyska Śmierci" to pierwszy tom trylogii i już widać, że trylogii bardzo dobrej. Musiałem niestety rozstać się na jakiś czas ze światem Katniss przez szkolną lekturę (autorstwa mistrza fantasy, chyba wiecie o jaką pozycję chodzi : >) ale gdy tylko ją zakończę, triumfalnie sięgnę po kolejne tomy, olewając inne pozycje ze stosiku, wybaczcie :<
10/10, jeśli są jakieś wątpliwości. Choć to nawet za mało.
Ah, i jeszcze jedna sprawa. Film kinowy, który się zbliża wielkimi krokami. Fani się cieszą, ale to moim zdaniem zdecydowanie nie jest książka na ekran. Nie wywoła takich samych wielkich emocji, jak dzieło Suzanne Collins.

piątek, 9 września 2011

Stosik książek do przeczytania

Tak tak, czyli standardowy stosik książek które będę czytał w przyszłym czasie (gdzieś tak zacznę za tydzień z powodów zdrowotnych), ale spokojnie, w międzyczasie pojawią się recenzje książek, które już przeczytałem. A więc prezentuję mój stosik:


1.Sekta - seria CHERUB - Robert Muchamore
2 .Artemis Fowl: Paradoks czasu - seria Artemis Fowl - Eoin Colfer
3 Artemis Fowl - Zaginiona kolonia - seria Artemis Fowl - Eoin Colfer
4 Igrzyska Śmierci - seria Igrzyska Śmierci - Suzanne Collins
5 Ognisty Tron - seria Kroniki Rodu Kane - Rick Riordan
6 Gildia magów - Trylogia czarnego maga - Trudi Canavan
7 Ogród popiołu Ulysses Moore - Pierdomenico Baccalario
8 Trzecia kuzynka - Felix, Net i Nika - Rafał Kosik
9 Century - seria Century -  Pierdomenico Baccalario

Troszkę tego wyszło.

Witam!

A więc chciałbym powitać wszystkich potencjalnych czytających, jeśli oczywiście tacy są, ale wierzę w was i mam nadzieję, że jednak komuś się ten blog przyda. Będą tu hmm, moje wypociny, które w poprawnej polszczyźnie nazywają się chyba recenzje. Będą pojawiać się co jakiś czas, ale sądzę że choć hm, jedna w tygodniu raczej zostanie opublikowana. Ale nic nie obiecuję. Postaram się recenzować nowości z działów młodzieżowej fantastyki czy przygody, ale raz na jakiś czas może pojawić się jakaś lektura. Może kogoś zachęcę choć do i takich książek ;)