czwartek, 22 września 2011

Igrzyska Śmierci


Igrzyska. Igrzyska Śmierci. Gdziekolwiek będziesz szukać informacji o książkach, recenzji czy czegokolwiek innego z tym związanego, na pewno mignie ci przed oczami ten tytuł - Igrzyska Śmierci.
Tak stało się ze mną. Jako mól książkowy, często szukałem informacji o innych ciekawych pozycjach, które mogę przeczytać. I wszędzie widziałem tą nazwę - Igrzyska Śmierci.
Zachęcony samymi dobrymi recenzjami (nie żartuję, ani jednej negatywnej czy po prostu słabej oceny - wszędzie jest polecana) wybrałem się do sklepu i szczęśliwy, wyszedłem z niego z "Igrzyskami" pod pachą. Tak zaczęła się moja przygoda z serią Suzanne Collins.

Tak właściwie to o czym są Igrzyska i dlaczego podobają się tak wielu ludziom? Nie wiem. To znaczy, wiem, ale nie da się tego wyjaśnić, trzeba przeczytać. A o samej fabule. Co roku organizowane są Głodowe igrzyska, czyli popularny program telewizyjny reality-show, w którym udział biorą dwie osoby z każdego z dwunastu dystryktów. Oczywiście nie z własnej woli. Są losowane. Są na arenie Igrzysk zabawkami w rękach organizatorów. Walczą o własne życie, a zwycięzca może być tylko jeden - sprawa komplikuje się, gdy niektórych zawodników połączy niezwykła więź. Czy to twoja siostra, twoja miłość, przyjaciółka. Organizatorów, czyli Kapitolu, to nie obchodzi. Wtedy są jeszcze większe "emocje".
Główna bohaterka i równocześnie narratorka to Katniss Evardeen, szesnastoletnia dziewczyna z dwunastego dystryktu, która po śmierci ojca staje się głową rodziny - poluje na jedzenie dla załamanej matki i młodszej siostry, Prim. Nigdy nie jest jej łatwo, każdy dzień to wyzwanie. Towarzyszy jej przyjaciel, Gale, z którym wspólnie wyrusza na łowy do lasu.
Pewnego dnia wszystko się zmienia. Odbywają się kolejne losowania do Igrzysk, i zostaje wybrana młodsza siostra Katniss oraz Peeta Mellark, tajemniczy syn piekarza. Katniss stawia się za Prim i nie pozwala, by dziewięciolatka wylądowała na arenie w walce na śmierć i życie - sama zgłasza się na ochotniczkę. I tak zaczyna się nasza przygoda.
Muszę przyznać, że książka zachwyca, i to już od początku. Zachwycają bohaterowie, zachwyca fabuła, zachwyca wszystko. Narracja prowadzona jest w czasie teraźniejszym, co niektórym może nie przypaść do gustu, ale nie jest to takie odczuwalne i co ważniejsze nikomu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Dodaje klimatu, niezwykłego klimatu, szczególnie w rozwinięciu powieści. To na pewno jeden z licznych plusów tej książki.
Co dalej? Rozpoczynają się niewinne przygotowania do głównego wątku, tytułowych igrzysk. Bohaterowie mają własnego mentora, który kiedyś zwyciężył walkę na śmierć i życie i został zwycięzcą głodowych igrzysk. Bohaterowie szykowani są przez swoich stylistów do publicznych prezentacji. Znajdują się w ogromnej metropolii Panem. Niewinne wprowadzenie do najgorszego. Wszystko wydaje się takie zwyczajne ale jednak wiemy, że prowadzi do czegoś większego, autorka nie daje nam o tym zapomnieć. To sprowadza się do początku, gdzie pisałem o klimacie, który jest po prostu genialny przez całą książkę.
Rozpoczynają się ... Co się rozpoczyna? Tak, właśnie to!
IGRZYSKA ŚMIERCI!
I to od tego właśnie momentu nawet mi przez myśl nie przeszło, by przerwać czytanie. A nawet jak już musiałem to zrobić, to myślałem tylko o tej książce. Nawet śniły mi się Igrzyska.
Nie mogę napisać, że od tego momentu książka jest boska, bo jest boska już od początku, od tego momentu jest po prostu (boskowniejsza?) coraz lepsza. Przeżywamy wszystko razem z Katniss, jej polowania na jedzenie, jej wspomnienia, Jej uczucia. Po prostu wszystko. To mądra i niezależna dziewczyna, która nigdy nie okazuje słabości. Dziwiłem się, że ta książka była porównywana przez kogoś do Zmierzchu, gdyż nie ma w ogóle nic wspólnego z wampirzą sagą (nie żebym coś do niej miał). Różnią się pod każdym względem, więc nie pomyślcie, że to kolejna słodka historia dwojgu zakochanych ludzi. Praktycznie wątek miłosny ma tu najmniejszą rolę, choć też ważną. Dowiecie się, dlaczego, jak przeczytacie.
Co można powiedzieć o bohaterach? Jak już pisałem, Katniss to postać wykreowana po prostu genialnie. Głowny męski - Peeta Mellark - też jest, hm, jakby to powiedzieć, "fajny". Tajemniczy, ma unikalny charakter, jest odważny, kiedy trzeba, ale też mądry. Szczególnie dobre wywarł na mnie pierwsze wrażenie. To w zasadzie tyle z głównych bohaterów. Oczywiście Katniss i Peeta nie są jedynymi trybutami na Igrzyskach. Są też inne postacie, jednak nie wiemy o nich zbyt wiele, bohaterka się na nich nie skupia. Kolejny plus dla książki. Bo czy interesują cię osoby, które zginą z twojej ręki bądź same cię zabiją?
I książka niemiłosiernie wciąga. Dawno nie wciągnęła mnie tak żadna pozycja. Klimat prowadzony jest tak, że nigdy nie wiesz, co się stanie. A na Głodowych Igrzyskach może stać się wiele.
To po prostu kawał dobrej książki. Nie napiszę, że "fantasy", mimo że tak jest wszędzie reklamowana - upieram się, że to wszystko może stać się naprawdę. Przyznam, że na samą myśl mi ciary przeszły, ale to niestety jest prawda.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to styl pisania autorki w pewnym aspekcie - czasami dni mijają bardzo szybko, i wszystko pisane jest jednym ciągiem. Może to tylko wina polskiego wydania, ale przydałyby się czasami jakieś odstępy. Ale to naprawdę już czepianie się na siłę do arcydzieła.
"Igrzyska Śmierci" to pierwszy tom trylogii i już widać, że trylogii bardzo dobrej. Musiałem niestety rozstać się na jakiś czas ze światem Katniss przez szkolną lekturę (autorstwa mistrza fantasy, chyba wiecie o jaką pozycję chodzi : >) ale gdy tylko ją zakończę, triumfalnie sięgnę po kolejne tomy, olewając inne pozycje ze stosiku, wybaczcie :<
10/10, jeśli są jakieś wątpliwości. Choć to nawet za mało.
Ah, i jeszcze jedna sprawa. Film kinowy, który się zbliża wielkimi krokami. Fani się cieszą, ale to moim zdaniem zdecydowanie nie jest książka na ekran. Nie wywoła takich samych wielkich emocji, jak dzieło Suzanne Collins.

2 komentarze:

  1. Jak na pierwszą recenzję to wyszło Ci świetnie! ;)
    Czekam na kolejne. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. łał... to na serio nie fair... no bo ja jeszcze nie czytałam tej książki. A Ty tak zachwalasz ... i inni też zachwalają.... No cóż to chyba zaczy , że muszę przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń