Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o kultowym serialu
stacji HBO ‘Gra o Tron’. Licząca sobie już trzy sezony seria podbiła serca
widzów na całym świecie – wielowątkowość przedstawianej historii, złożeni
bohaterowie z celem, do którego dążą, spiski, tajemnice oraz wisienka na torcie
– wątki fantasy, które na myśl przywodzą dawne baśnie z dzieciństwa, które
każdy z nas zna, ale nikt ich nie pamięta. Dodatkowo serial może poszczyci ć
się również fenomenalną grą aktorską.
Ale! Tak, moi drodzy, są jeszcze książki, które są
fundamentem dla serialu. Obecnie licząca sobie pięć obszernych tomów seria
George’a R. R. Martina wciąż nawet nie zbliża się do końca. Po fenomenalnej
‘Nawałnic y Mieczy’, która przyniosła dla serii wiele zmian, nowych wątków i,
jak zwykle, wartką akcję, przepełniona różnorodnymi opisami seria ma jeszcze
inne części. Tym razem spróbuję ocenić ‘Ucztę dla wron’, która wydana została w
naszym kraju podzielona na dwa tomy – ‘Cienie śmierci’ i ‘Sieć spisków’. Jak wypada kolejna już odegrana zwrotka
słynnej ‘Pieśni Lodu i Ognia’?
Pierwszą istotną informacją, od której należy zacząć i którą
podkreśla sam autor – ‘Uczta dla wron’ to zaledwie początek losów bohaterów po
‘Nawałnicy Mieczy’. Nie spotkamy w tej książce takich bohaterów jak nasza ukochana
matka smoków Zrodzona w Burzy Daenerys Targeryan lub przebiegły karzeł Tyrion
Lannister. Bękarci syn Eddarda Starka, Jon, również został zaledwie wspomniany.
Książka skupia się na wydarzeniach w Królewskiej Przystani i najbliższych
okolicach, serwując nam rozdziały z perspektywy takich postaci jak Cersei,
Jaime, Brienne z Tarthu czy Samwell Tarly. Losy kolejnych postaci przedstawione
są w ‘Tańcu ze smokami’, który jednak odtańczony przeze mnie zostanie dopiero
później. Na razie skupmy się na konkretach.
Spiski, spiski, spiski. Tych jak zwykle w ‘Pieśni lodu i
ognia’ nie brakuje. Cersei Lannister, złotowłosa lwica toczy własne wojny w
Królewskiej Przystani i okolicach. Trzeba przyznać, że lwiątko nie ma już
takiego łatwego życia jak jeszcze na początku serii. Jej syn został otruty na
własnym weselu, karzełkowaty brat uciekł, mordując przy tym jej ojca, a
bliźniaczy brat, Jaime, powoli się od niej odwraca. Brzmi jak Moda na sukces,
hę? Niestety mówię to z wielkim bólem, ale istotnie tak jest, jeśli chodzi o
ten wątek w ‘Uczcie dla wron’. Inni mogą się ze mną nie zgodzić, jednak
rozdziały Cersei są długie i niezbyt interesujące. Siedzenie w głowie osoby,
która obrażona jest na wszystko i wszystkich, a przy tym niestety nie jest zbyt
sprytna jeśli chodzi o spiski i knucie złowrogich planów, nie jest zbyt
porywające. Mimo wszystko ten wątek w książce jest dość świeży, gdyż wcześniej
nie mieliśmy okazji dosłownie ‘siedzieć’ w głowie lannisterówny.
Inne postaci, takie jak Samwell Tarly czy Arya Stark (Arry?
Cat Znad Kanałów? A może Nikt?) muszą odnaleźć się w nowych miejscach. Samwell
wraz z Goździk i measterem Aemonem wyrusza do Cytadeli w Starym Mieście ze
względu na rozkazy dane mu przez Jona Snowa, dziewięćset dziewięćdziesiątego
ósmego lorda dowódcę Nocnej Straży. Przy okazji zahacza też on o Braavos, w
którym przesiaduje nasza Ary.. Cat… no Arya.
Rozmach powieści jest ogromny – bohaterowie tej książki są
dosłownie rozrzuceni po całym fikcyjnym, stworzonym przez Martina świecie.
Niestety działa to też na niekorzyść powieści – wątki niemal KOMPLETNIE się ze
sobą nie łączą, przez co książkę czyta się dość topornie przez wybijanie z
akcji. Z historii każdego bohatera, którego oczami obserwujemy akcję można by
zrobić osobną książkę ze względu na rozbudowanie tejże. Czy to dobrze? Cóż… dla mnie to minus. Pamiętacie ‘Grę o
Tron’? Wszystkie postaci niemal w tym samym miejscu, historia każdego bohatera
sprawia wrażenie, jakby miała ona wpływ na losy innego. Tutaj nie ma czegoś takiego.
Owszem, może w którymś rozdziale tego i tego bohatera jest wspomniane, co w tej
chwili robi ten i tamten, jednak są to nieliczne przypadki. Większość czasu
każda z nich ma ‘własny świat’ i własne problemy.
Fanom wątków fantasy w tej serii ‘Uczta’ może niekoniecznie
się spodobać. Poprzez braku takich postaci jak Deanerys i jej smoki lub Jona i
jego wglądu za mur nie ma ich zbyt dużo, a sama książka skupia się bardziej na
zwyczajnych dniach i nocach w życiu każdego z bohaterów ze względu na jego
status społeczny. Cersei, która jest Królową Regentką knuje i knuje i wyknuć
nic cwanego nie może, Sam płynie tu i tam, czasami sobie wymiotując i tak
dalej. Wiecie, życie.
Jednak jest jeden mocny plus, który działa na korzyść tego
tomu. Nowe wątki. Niektórzy mogą uznać to za minus ze względu na niezbyt szybko
zbliżający się koniec starych, jednak dla mnie był to przyjemny powiew
świeżości. Mamy wgląd na Żelazne Wyspy i na ich własną politykę, lub oczami
Arianne Martell obserwujemy Dorne, które do tej pory zostało tylko wspomniane.
Niestety wątki te są krótkie i zazwyczaj nie mają więcej niż dwa lub trzy
rozdziały ‘czasu stronowego’, to jednak satysfakcjonują.
Minusem jest też wolno rozwijająca się akcja. Owszem, nie
samą krwią człowiek żyje, jednak ze względu na rozbudowanie historii, cierpi na
tym akcja, a raczej jej brak. Powieść do przodu posuwa się bardzo wolno, tak
jak poszczególne wątki postaci i ciężko wczuć się w ich losy. Jak autor ma
zamiar zakończyć wszystkie wątki w jeszcze trzech tomach? (Jak już mówiłem, nie
czytałem Tańca ze smokami). Albo ucierpią na tym skrócone wątki, albo powieść
stanie się zwyczajną telenowelą. A już w ‘Uczcie dla wron’ było bardzo do tego
blisko.
Nie wiem, czy to tylko ja, ale z czasem powieść mnie
wymęczyła i kolejne rozdziały czytałem ziewając lub sprawdzając, ile jeszcze do
końca. Tu należy zadać sobie pytanie – czy to ja jestem już tym światem
zmęczony, czy może autor?
Mimo wszystko „Uczta dla wron” na pewno wciąż jest powieścią
dobrą. Kunszt pisarski George’a po raz kolejny daje o sobie znać, jednak
zabrakło mi tego, co tak bardzo wessało mnie w świat w poprzednich tomach
serii. ‘Pieśń lodu i ognia’ po raz kolejny zagrała, jednak tym razem ze
słabszymi basami i nie tak porywającą muzyką. Pozostaje liczyć, że to chwilowy
spadek formy Martina i ‘Taniec ze smokami’ po raz kolejny pozwoli mi wniknąć w
ten świat. Mam nadzieję, że to będzie naprawdę porywający taniec!
7/10
Dlaczemu Cie nie było Duplo?
OdpowiedzUsuń