piątek, 6 kwietnia 2012

Ocaleni. Życie, które znaliśmy - Susan Beth Pfeffer



‘Ocaleni’ to nowa seria wydawnictwa Jaguar, która rozpoczyna się pierwszym tomem pod tytułem ‘Życie, które znaliśmy’. Co przyciąga do książki? Opis, okładka i zdecydowanie banan na twarzy, gdy owinięta jest ona w papierek z napisem ‘Dla fanów serii GONE’. Czy mogło być lepiej? Mogło. Zdecydowanie.

Miranda ma 16 lat i jest zwyczajną dziewczyną, która żyje zwyczajnym, nudnym życiem. Pisze pamiętnik.  Typowe problemy, rodzina, przyjaciele. I cztery wypracowania na temat księżyca na piątek. Tak, słyszała coś o jakiejś asteoridzie, która zderzy się z księżycem. Nic ciekawego. Do czasu.

Zderzenie nie jest zwykłym widowiskiem, podczas którego można przeżuwać popcorn. Dzieje się coś niespodziewanego i księżyc zostaje uszkodzony. I to wtedy się zaczyna. Gigantyczne fale tsunami, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi i problemy z żywnością. Mnóstwo ofiar. Koniec życie, które znaliśmy. Rozpoczyna się nowe, w którym zaczynają się zmiany i nic nie jest takie, jak dawniej.

Jak dla mnie, wielkiego fana fantastyki w dowolnej postaci, książka wydawała się czymś wręcz idealnym. Przynajmniej do momentu, gdy nie zacząłem czytać. Można powiedzieć, że trochę się zaskoczyłem, ale i w pozytywnym, jak i negatywnym sensie.
Dla fanów napięcia, akcji – w tej książce nie ma nic z tych rzeczy. Nie jest to podobne do ‘GONE’. Jest to książka o przetrwaniu, o tym, że rodzina jest najważniejsza i o tym, że trzeba trzymać się razem mimo wszystko. Z początku przygoda Mirandy i jej rodziny może nie pochłonie Cię do reszty, ale ja książkę połknąłem mimo tego, że momentami wiało nudą. Jest to po prostu coś innego, coś co warto przeczytać, bo czyta się szybko i lekko.

Powieść prowadzona jest narracją pierwszoosobową, co pozwala nam wszystko przeżywać jeszcze bardziej i wczuć się. Miranda jest dziewczyną bardzo dzielną, o której dowiadujemy się coraz więcej z każdym kolejnym rozdziałem prowadzonym jej punktem widzenia. Dba o swoją rodzinę i nie ma dla niej niż ważniejszego w czasach tragedii. Jej mama również stara się zaopiekować rodziną jak najlepiej umie, dzieląc żywność, biorąc mniejsze porcje, by starczyło dla dzieci. Są kłótnie, sprzeczki – ale mimo wszystko ta książka pokazuje, jak powinna kochać się rodzina, jeśli nadejdzie taka tragedia w prawdziwym życiu. I to jest na pewno ogromnym plusem.

Jednak, jak wspomniałem, mogło być lepiej – wszystko mogło być przedstawione inaczej, z trochę większą ilością akcji i wtedy powieść byłaby naprawdę idealna. Jednak trzeba przyznać, że momentami jest naprawdę nudno i to, jak przeczytasz książkę zależy od tego, jak bardzo będziesz ją czuł i w jakim stopniu będziesz utożsamiał się z Mirandą i jej rodziną. W powieści każdy znajdzie coś dla siebie.

 7/10. Jest to książka dobra,  ale mogłaby być lepsza.

7 komentarzy:

  1. Chyba nie dla mnie, odpuszczę sobie tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam "Gone" i szkoda, że nie jest podobna... Mimo to może jednak się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam ją ostatnio w ręku w księgarnie, ale w końcu nie zakupiłam. Miałam nadzieję, że będzie podobna do GONE, ale jeśli nie.. no może i tak bliżej jej się przyjrzę jak będę miała czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopisuję do listy, ciekawie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, ty jak zwykle musisz sobie pomarudzić, a ja i tak chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie marudzę, tylko zwracam uwagę na wszystkie wady i zalety. Pewnie Cię załamuję. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam mieszane uczucia, więc spasuję. Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń